Powered By Blogger

czwartek, 21 marca 2013

Grad meteorytów i wędrówka króla

Zaczarowany świat kombinacji, gdzie nagle niczym grom z jasnego nieba następuje uderzenie i na szachownicy dzieje się burza. Któż z nas - szachistów nie padł ofiarą takiej nawałnicy, albo też sam nie spowodował błyskawicy, która to poraziła przeciwnika... Zapewne wszyscy możemy pochwalić się jakąś wyjątkową kombinacją, elegancko przeprowadzoną i zakończoną ładnym matem, albo też decydującymi o zwycięstwie korzyściami - materialnymi bądź pozycyjnymi. Swojego czasu, kiedy jeszcze mogłem sobie pozwolić na uczestniczenie w różnego typu szachowych turniejach, wystartowałem w jednym z nich i bogini Caissa uśmiechneła się do mnie wskazując drogę. Turniej toczył się tempem 15 min. na partie. Po szybko, jednakże nieszablonowo rozegranym debiucie partia wkroczyła w fazę gry środkowej i staneła przede mną pozycja, która widnieje na diagramie poniżej. Niezwykle silna placówka mojego skoczka na polu f3 nie dawała mi spokoju i zachęcała do szukania taktycznych rozwiązań na skrzydle królewskim. Hetman również bardzo energicznie "spoglądał" na pozycje białego króla, który to, miałem wrażenie, nie czuł się najlepiej na polu g2. Czarnopolowy goniec na polu d6 także śmiało sobie poczynał na swoich otwartych diagonalach. Jedynie wieża, jakby z boku poza grą, jednakże na otwartej i opanowanej prze nią linii. Z drugiej strony słaby pion na b6 nie wróżył nic dobrego w momencie przejścia do końcówki. Moja szachowa intuicja podpowiadała, że w pozycji jest ukryta siła, że trzeba ją tylko przy pomocy taktyki umiejętnie wydobyć. Czas płynął nieubłaganie; sekunda za sekundą, minuta za minutą i nagle przyszło olśnienie! Ujrzałem motyw, a wraz z nim wszystkie moje figury ożyły i nabrały rozpędu. Nie było już czasu na dokładne i do końca przeliczenie konkretnych waiantów - działać trzeba było natychmiast. Wóz albo przewóz - pomyślałem i wykonałem posunięcie, po którym mój przeciwnik od ręki odpowiedział swoim. Następne posunięcie również wykonałem błyskawicznie... i dopiero teraz mój rywal popadł w zadumę. Miałem więc chwilę czasu na dokładniejsze przeliczenie swojego szalonego pomysłu i dopiero wtedy nieśmiało uśmiechnąłem się sam do siebie. Duma mnie rozpierała, a serce waliło, jakby chciało wyskoczyć z mojego ciała wprost na szachownicę. Zapraszam więc do samodzielnego rozwiązania pozycji. Czarne zaczynają i wygrywają. Rozwiązanie kombinacji oraz komentarz - analizę zamieściłem pod diagramem.








1... Wa5! Najdalej oddalona od głównego pola bitwy figura wkracza do akcji. 2. H:b6 Od teraz już gra toczy się forsownie. H:h3+! 3. K:h3 Wh5+ 4. Kg4 (4.Kg2 Wh2X) 4... f5+! Esencja kombinacji. Z daleka najtrudniej było zobaczyć właśnie ten ruch pionem i związaną z nim ofiarę wieży. Rzadki przypadek, aby w fazie środkowej wieża  z pola a8 poprzez a5 znalazła się na drugim końcu szachownicy - pole h5 - tylko po to, żeby w kolejnym posunięciu wyłuskać króla z twierdzy i następnie zginąć. 5. K:h5 g6+ 6. Kh6 Gf8+ i tutaj białe, nie czekając na mata poddały partię. Oczywiście nastąpiłoby 7. K:h7 Sg5+ 8. Kh8 Gg7 mat! Prawda, że elegancko. Grad meteorytów i wędrówka białego króla, jak po sznurku wprost do miejsca przeznaczenia. Kombinacja doceniona przez magazyn "Szachista" i opublikowna w 11 numerze 1996 roku.

Na koniec warto byłoby sobie odpowiedzieć na pytanie, jaki mechanizm zadecydował o powodzeniu kombinacji. Co zresztą ja sam zawsze staram się czynić w przypadku, gdy mam do czynienia z ciekawą pozycją. Spróbujmy zatem przyjrzeć się z bliska, i otoż: Cała osnowa kombinacji opiera się na znakomitej placówce, jaką zajął czarny skoczek na polu f3. Na bazie tegoż następuje współdziałanie z wieżą, czyli ogólnie znany - matujący schemat skoczek + wieża, co pokazuje poniższy diagram:


Dokładnie to i tylko jest tutaj przewodnim motywem, na którego bazie oparta jest cała gra. Biały król unikając mata (skoczek + wieża) zmuszony jest opuścić swoje schronienie. Sama ofiara hetmana ma na celu jedynie wprowadzenie do akcji z tempem wieży i uruchomienie znanego nam schematu. Dalej mamy do czynienia z następnym schematem, czyli król + skoczek + goniec oraz biały król zapędzony do "złego" dla siebie rogu, czyli o takim kolorze pola, po jakim porusza się nasz w tym przypadku "dobry goniec", co pokazują poniższe diagramy:



Piony, jak to powiedział Philidor, są duszą szachów - tak też na każdym kroku subtelnie wspomagają swoje figury, co również mogliśmy zaobserwować w tej kombinacji. Należałoby jeszcze dodać do tego wszystkiego aspekt otwartych linii i diagonalii, co przecież nadało odpowiednią dynamikę czarnym figurom. Zatem - uwaga dla młodych pasjonatów - warto jest poznawać te najprostsze schematy - działają niczym małe trybiki w potężnej maszynie, która to zwie się szachową kombinacją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz